piątek, 10 stycznia 2014

9. Zdjęcie

Przedstawiam Wam dziewiąty rozdział naszych Kwiatów... A tymczasem...
Planuję małe zmiany w grafice i ogółem na blogu. Nie wiem, czy coś z tego wyjdzie... postaram się. Myślę też nad założeniem fanpaga, i chyba to zrobię... na pewno, jak coś, dam Wam znać.
Pracuję teraz nad pewnym opowiadankiem... Ale nie ItaSasu. Jak skończę, a może raczej, jeżeli skończę, wrzucę je na drugiego bloga. Dokończę również zaczęte SasuNaru.
Będę miała dla Was coraz mniej czasu, jednak do końca stycznia powinny się pojawić jeszcze dwie, trzy notki. Mama zapisała mnie na kurs angielskiego- ponieważ kompletnie nie radzę sobie z tym językiem. Niby raz w tygodniu, ale... no, znam metody nauczania tego nauczyciela. Więc przepraszam z góry.
A teraz, zapraszam do czytania i pozdrawiam, Rena ~
Dedyk dla Yuuki, dziękuję że mi pomagasz : ) Już zaczynam wznawiać czytanie Twojego bloga yuuki-yaoi-the-gazette.blogspot.com



Sasuke spojrzał w przepełnione bólem oczy swojego brata. Zawsze mówił o kilka słów za dużo, lecz nigdy tego nie żałował. Trzeba być szczerym, a może i nie trzeba... Ale można. Mało ludzi korzysta z tego przywileju, a on do nich, stety lub niestety, ale należał. Czy ta sytuacja była wyjątkiem? Czy raniąc jedną z najbliższych osób w swoim życiu, na dodatek taką, którą dopiero odzyskał, czuł jakieś szczególne uczucie żalu, skruchy? Nie.
Podniósł się i oparł o ścianę, czekając na obiecane wyjaśnienia, które jednak nie potrafiły przejść długowłosemu przez gardło. Chciał do niego podejść, spojrzeć w oczy i poczuć, że na prawdę go ma, że to nie żart.
Na prawdę odzyskał Itachi'ego.
Rysy jego twarzy znacznie złagodniały i zjechał po ścianie w dół, siadając na podłodze. Zgiął nogi, po czym ułożył na kolanach splecione ręce, a na nich głowę.
Czekał.

***

Itachi widząc, że jego młodszy brat zdołał się uspokoić, odetchnął głęboko. Zaciągnął się mocno powietrzem, następnie wypuścił je z płuc. Nie spuszczając z niego swego wzroku, otworzył usta, aby wszystko mu powiedzieć, jednak nie miał pojęcia, od czego zacząć. Sasuke znów był daleko. Nie tak daleko jak wcześniej, ale nadal daleko. Przez ten czas w ogóle się nie poznali, nie spędzili ze sobą czasu. I niby jak mają nadrobić te dwanaście lat, skoro od początku marnowali przeznaczony na to czas? Marnowali? Nie. On zmarnował.
- Jak już wiesz, o ile w ogóle mi wierzysz, rodzice przechwytywali nasze listy. - Powiedział i spojrzał na brata, który potwierdzająco przymknął powieki. - Ale pisałem. Przysięgam.
Starał się wlać w swój głos całą stanowczość, jaką posiadał, ale też spokój i opanowanie. Chciał wypaść przekonująco. Mimo, że wszystko, co zamierzał mu powiedzieć, było prawdą, albo jego opiniami, wiedział, że najmniejsza gafa może zrujnować cząstki prowizorycznego zaufania, które zdołał sobie zaskarbić od brata.
- Przestałem pisać, gdy tylko domyśliłem się prawdy.
- W jaki sposób? - Przerwał mu Sasuke, czekając na wyjaśnienia.
Itachi podniósł swoje zacne cztery litery z fotela na którym siedział i podszedł do nierozpakowanej walizki leżącej na łóżku. Zaczął w niej grzebać, szybko wertując wzrokiem i dłońmi znajdujące się tam rzeczy, bibeloty, papierki, ubrania i inne potrzebne ludziom pierdoły. Przeklął pod nosem, gdy przeszukawszy całą objętość przypomniał sobie, że włożył to do bocznej kieszeni. Szybkim ruchem odpiął zamek i wyjął z wnętrza ramkę ze zdjęciem. Podszedł do Sasuke i uklęknął przed nim, podając mu jedną z najcenniejszych pamiątek w swoim życiu.

***

 Sasuke spojrzał na rzecz którą podał mu Itachi. Obrócił ramkę szybką w swoją stronę, aby zobaczyć, co znajduje się pomiędzy nią, a plastikowym denkiem.
 - Oh. - Szepnął i zamknął oczy. To, co właśnie ujrzał, przypomniało mu wiele wspomnień, które chciał zobaczyć pod przymkniętymi powiekami. Niestety, widział tylko niektóre fragmenty, mniej lub bardziej zamazane. Jednak ważne było jedno: jeszcze wtedy byli razem.
Znowu spojrzał na starą fotografię, na której razem trzymali kota. Kot był prezentem dla Sasuke na siódme urodziny.
 - To jedyna pamiątka po Tobie, jaką posiadałem. - Powiedział Itachi, łapiąc Sasuke za lewą dłoń. - Dopóki nie doszedł jeden, jedyny list.
 - Pierwszy, który wysłałem sam... - Powiedział po chwili krótkowłosy i spojrzał na niego. - Sześć lat temu.
Itachi pokiwał głową. Data się zgadzała. Nacisnął metalowe zaczepki na tyle zdjęcia, a denko odskoczyło od szklanej części. Sasuke podniósł szkiełko, a następnie zdjęcie. Na plastiku leżała koperta, na której nie widać było ani jednego zagięcia. Spojrzał na swoje dziecięce, ukośne pismo, stary znaczek i pieczątkę tokijskiej poczty, a następnie wziął ją w ręce.
 - Jak mogłem się nie domyślić... - Powiedział, wyrzucając sobie swoją głupotę i naiwność względem rodziców.
 - Później już nie pisałem... Z resztą, Nagato mi zabronił. - Powiedział starszy, podczas gdy Sasuke wyciągał z koperty cienki papier, na którym zapisał wszystkie swoje wyrzuty i żale względem brata. Pamiętał dokładnie moment, w którym pisał. To był jeden z jego ostatnich listów.
 - A ja wysłałem jeszcze kilka listów. Czemu tamtych nie dostałeś? - Zapytał podejrzliwie, jakby nadal mu nie wierząc.
 - Skończyłem szkołę, znalazłem... "Pracę". - Powiedział, myśląc chwilę nad ostatnim słowem. - Zmieniłem adres. - Dodał po chwili, widząc, że Sasuke nadal nie rozumie. - Nie mogłeś go dostać, bo nikt go nie zna. Od tamtej pory mieszkam tutaj.
 - Więc kim jest Nagato? Tym całym szefem? I czemu Ci zabronił? - Zaczął zadawać pytania i pewnie by nie skończył, gdyby Itachi nie dał mu ręką znaku, aby przestał.
 - Niedługo sam go poznasz. I sam będziesz musiał wybrać...
 - Co wybrać? - Zapytał od razu, jednak został skarcony wzrokiem, jak małe dziecko.
 - Dasz mi skończyć? - Zapytał, w odpowiedzi starszy, dostając w odpowiedzi ciche westchnięcie.
Sasuke po obejrzeniu listu schował go z powrotem do koperty i położył na denko ramki. Na tym równo przycięte zdjęcie i szkiełko, które Itachi zaczepił z tyłu o plastik. Postawił ramkę na szafce obok i przyglądał jej się chwilę.
 - Nasza "grupa" jest i musi pozostać tajna... - Zaczął po jakimś czasie, siadając po turecku  tuż pod fotelem, na jaki przeniósł się jego brat, kiedy odstawiał ramkę. - Nagato bał się, że niepełnoletni dzieciak może wszystko spieprzyć. Kazał mi czekać do Twojej dwudziestki. Chciałem wcześniej się z Tobą skontaktować, próbowałem, do osiemnastki... Potem stwierdziłem, że to nie ma sensu. Z ludźmi węszącymi z tyłu i rodzicami... Stwierdziłem, że zrobię Ci taką małą niespodziankę, na urodziny. Jako pełnoletni, możesz się już wyprowadzić. Tak chciał Nagato. Pracować oczywiście nie musisz... Ja się tym zajmę. A...
 - Co? - Przerwał mu zdezorientowany chłopak, słysząc to wszystko. - Proponujesz mi... Mieszkanie z sobą? Tutaj? Z tą całą mafią? - Zapytał, a w jego głosie pobrzmiewała niedorzeczność.
 - Nie chcesz? - Zapytał starszy, patrząc w jego oczy, które zmieniały powoli swój wyraz z politowania, w niepewność.
A może... Skoro Itachi tu mieszka... I robi to dla niego...
 - Mam studia. Nie za bardzo mi się widzi je zawalać. - Powiedział po chwili. - Przemyślę ten pomysł... Ale nie teraz. Na razie nic nie wiem... Nawet nie mam pewności, czy chcę mieć z tym wszystkim do czynienia... - Zaczął po chwili i już miał się rozkręcić, kiedy przerwało mu jedno słowo.
- Ok.
Zerknął na długowłosego. Siedział, wpatrując się w niego nieodgadnionym wzrokiem, a jego twarz nieskalana była żadnym odczuciem.  Znów zaczął się zastanawiać, czy mu na prawdę zależy. A może ma w tym jakiś cel dla tej swojej mafii? Tylko jaki?
 - Kocham Cię, otouto. - Usłyszał i zamrugał oczami.
 - Jesteśmy za starzy na takie słowa. - Powiedział po chwili, gdy jego chwilowy szok minął.
 - Nigdy nie jest za późno. A moje pokłady czułości nie zostały wyczerpane. - Zaśmiał się cicho, patrząc na lekko poróżowiałe policzki brata.
 - To sobie znajdź laskę. - Zaproponował po chwili ciszy Sasuke, gdy z twarzy odpłynęła mu z powrotem niechciana krew. Itachi pokręcił głową z rozbawionym uśmiechem.
 - Co w tym śmiesznego? - Zapytał zirytowany Sasuke po czym spojrzał mu w oczy. Okazało się to błędem, ponieważ starszy wpatrywał się w niego od dłuższej chwili.
 - Nic. Nadal masz w sobie coś z dziecka, otouto. - Powiedział spokojnie, najnaturalniej w świecie dotykając jego bladego policzka.
Irytacja zniknęła. Miomo, iż teraz on narzucił na twarz zobojętniałą maskę, jego oczy wyrażały czystą radość. Z każdą minutą coraz bardziej czuł, że go odzyskał. Kiedy drzwi się otwarły, miał wrażenie, że spędzili razem poprzednie kilka lat, jednak zegarek uporczywie wskazywał, że odkąd przyjechali, minęły jedynie niecałe dwie godziny.
 - Itaaaachi... Brata też chcesz usidlić? Wstydził byś się. - Zaśmiał się jakiś facet w białych włosach, bez krempacji wchodząc do pokoju i przerywając im chwilę przeznaczoną tylko dla nich.
Odbiorca wiadomości westchnął i obrócił głowę w stronę nowej osoby zalegającej w ich pokoju. To samo zrobił Sasuke, a jego policzki znów przybrały blado-różowy kolor, stwierdzając w głowie fakt, że sytuacja, w której się znalazł nie jest zbyt kolorowa. Korzystając z okazji, przyjrzał się mężczyźnie. Włosy miał prawie że mokre od żelu i zaczesane w tył. Karnację miał śniadą i wyglądał bardziej na chińczyka. Na ciało zarzucił do połowy zapiętą, czarną koszulę w cienkie, pionowe, czerwone linie i czerwone spodnie- nie zbyt obcisłe, męskie rurki. Stopy miał bose, co zdziwiło Sasuke, bo w domu wydawało mu się cholernie zimno.
 - Oh, jaki słodki uke z Twojego braciszka. - Mrugnął do Itachiego, na co wyraz twarzy starszego raptownie zmienił się w niewzruszony kamień, z którego wnętrza emanowała złość. Sasuke uśmiechnął się kpiąco, a lekkie rumieńce zeszły z jego policzków.
 - Tak się składa, że jestem seme, kochany. - Powiedział. Jasnowłosy zaśmiał się, a Itachi spojrzał na niego wymownie, jednak nic nie powiedział.
 - Nie przy mnie, złotko, a teraz sio. Nagato wzywa. - Rzucił i wyszedł, przymykając za sobą drzwi.
 - Kto to był? - Zapytał po chwili Sasuke, czując jak Itachi wpatruje się w niego nieprzerwanie. Zerknął na niego, ale nie potrafił odgadnąć jego myśli.
- Hidan. - Powiedział po chwili Itachi, czując natężenie złości i zazdrości, jednak nie dał tego po sobie poznać. - Nie radzę się z nim zadawać... Ale rób co chcesz. - Dodał po chwili rozważnie, nie chcąc denerwować go swoimi rozkazami. Poznał mniej więcej temperament swojego brata i dobrze przeczuwał jego reakcje, więc starał się uważać.
 - A to czemu? - Zapytał zaciekawiony i uśmiechnął się ironicznie, przypominając sobie zagrywki mężczyzny, które go wręcz śmieszyły, jak i intrygowały.
 - Po prostu daję Ci dobrą radę, jako starszy brat. Znam go trochę dłużej i wiem, jaki jest. - Odparł po chwili rozważania, udając rozbawienie i podniósł się z podłogi. Nie ukrywał przed sobą swoich uczuć. Bał się o Sasuke... I był zazdrosny. Sprowadził go tu dla siebie, dla nikogo innego.
 - Okej... Się zobaczy. - Powiedział młodszy, przyglądając mu się uważnie. Po chwili wstał i skierował się za bratem, który zaczął iść w stronę drzwi, jednak zatrzymał się przy nich i odwrócił w stronę brata. On też przystanął, ze zdziwiona miną.
 - Jesteś gejem? - Usłyszał po chwili i uśmiechnął się rozbawiony.
 - Brawo, mistrzu. - Zaśmiał się twierdząco. - Ty też, jak mniemam? - Bardziej stwierdził, aniżeli zapytał. Słowa Hidana były raczej jednoznaczne. Rozbawienie jednak szybko zniknęło z jego twarzy, widząc zimną minę brata.
 - Więc uważaj. W Akatsuki lubią nowych. - Powiedział Itachi i wyszedł, nie pozwalając dla Sasuke zadać żadnego pytania, ani nie racząc go odpowiedzią.




Pozdrawiam i przepraszam za błędy, staram się je redukować. : )

4 komentarze:

  1. Dziękuje bardzo z dedykacje. :3
    Rozdzial świetny, chciała bym wiedziec jak im się ułoży, i co zrobi Sasuke, będzie chcial wrócić czy może nie. */*
    Czekam na więcej! ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam już twojego bloga od paru dobrych rozdziałów, ale nie miałam okazji skomentować. Podoba mi się pomysł całej tej historii, więc mam jedynie nadzieje, że nie porzucisz tego w połowie. Weny życzę i czekam na następny rozdział : D

    OdpowiedzUsuń
  3. Notka spoko ale praktycznie w każdym słowie z "rz" albo "ż" jest błąd ... Np . "Kożystania " ...serio ?

    OdpowiedzUsuń
  4. W Akastuki lubią nowych < mina macho > ^.^ no, no to chyba wiadomo. Haha, czytając końcówkę o ich pięknych gejowskich podchodach, aż się zaśmiałam, co rzadko mi się zdarza. Boskie. Anonimku u góry przy okazji zwracam się do Ciebie w tym jednym aczkolwiek prostym zdaniu : Pilnuj swoich spraw. - Nie każdy jest idealny, każdy może robić błędy, ja nawet na nie nie zwracam uwagi, bo robię błędów masę. Jak Ci się nie podoba, to nie czytaj. Będę to robić za Ciebie.

    OdpowiedzUsuń