sobota, 15 lutego 2014
11. Decyzja.
- Zostaw mnie. - Warknął Sasuke, czując na ramieniu czyjąś dłoń. Mimo, iź nie widział osoby znjdującej się za nim, nietrudno było mu sie domyślić, kto to.
Zaraz po tym, jak zrobił z siebie pajaca przed tym nieudacznikiem Nagato, wyszedł z gabinetu i skierował się do pokoju, w którym razem z Itachim rozmawiali tuż po przyjeździe. Miał już dość, cholernie dość robienia z niego tępego smarkacza, dosyć niedopowiedzeń, tajemnic i wszystkich tych pierdół, które go tu spotkały.
Starał się zrozumieć brata, ale było to coraz trudniejsze. Wyglądało to po prostu, jakby grupowo robili go w konia. Nie miał wątpliwości, że Itachi wiedział o tym całym teście, o nienaładowanym magazynku, o tym wszystkim, co dzisiaj się stało. To było lepiej zaplanowane, niż jego pierwsza sztuka teatralna.
- Sasuke... Daj sobie wytłumaczyć. - Poprosił długowłosy, obracając go w swoją stronę.
- Co wytłumaczyć? Wiesz jak to wyglądało? Siedziałeś tam znudzony, kiedy on mierzył mi w łeb! - Krzyknął rozjuszony.
- Chciałem dać Ci znak, że...
- Ale Ci nie wyszło! - Przerwał mu momentalnie i wyrwał ramię z uścisku jego dłoni.
- Sasuke, nie zachowuj się jak dziecko... - Westchnął starszy. - Jeżeli tak bardzo chcesz wrócić, nikt Cię tu nie zatrzyma... Wysłuchasz, co mam do powiedzenia, a potem zrobisz, co chcesz. - Powiedział Itachi, stawiajac go przed faktem dokonanym. Młodszy już nie mając siły i ochoty się kłucić, opadł na fotel i wbił w niego wzrok.
- Więc? - Ponaglił go.
- Więc słuchaj i tym razem mi nie przerywaj. - Powiedział długowłosy, siadając na kanapie. - To była gra. Nagato chciał Cię sprawdzić, zanim zdecyduje się Ci zaproponować współpracę.
- Współpracę? - Prychnął Sasuke, ale ucichł pod naglącym wzrokiem brata.
- Tak, współpracę. Z nami, z naszą mafią, yakuzą, czy jak ją sobie nazwiesz. Od dłuższego czasu, byłeś... Obserwowany. Dowiedzieliśmy się, co robisz, gdzie się uczysz, jakie masz wyniki, z kim się sptykasz. Nagato stwierdził, ze przyda nam sie wtyczka w Tokio. A ty masz do tego kwalifikacje. Znajomości, talent, charakter... Nadajesz się. - Powiedział Itachi. Zerknął na brata, jednak mina Sasuke dobitnie świadczyła, źe mu nie ufa.
Młodszy szukał luki, podstępu... Czegokolwiek, co mogłoby spowodować, że odrzucenie propozycji będzie jeszcze łatwiejsze i przyjemniejsze.
- Sasuke, zgódź się.
Młody Uchiha zamrugał oczami z niedowierzaniem, słysząc proszący ton brata.
Co?
Nie mógł tego pojąć. Itachi go prosi, aby przyjął tak beznadziejną propozycję? Niedorzeczne...
- Bo? - Zapytał, patrząc na niego bez emocji.
- Bo nie chcę Cię znów stracić. Jeżeli odmówisz, więcej się nie zobaczymy.
- Grozisz mi? - Zapytał Sasuke, opacznie rozumiejąc jego słowa. Że niby go zabiją, czy jak?
- Ocipiałeś? - Rzucił gwałtownie Itachi, wstając. - Czy to takie straszne? Zobacz, żyję! Policja nawet nie wie, że istnieję, wszystko tutaj jest zatajone! Nigdy nie śmiałbym Ci grozić, do cholery jasnej! To ma być tajemnica. Jeżeli odmówisz... Po prostu nie będą mogli Ci zaufać. - Powiedział, przy ostatnim zdaniu uspokajając się w miarę możliwości.
Sasuke spojrzał na niego niepewnie, nie wiedząc, czy jego wybuch już sie skończył. Coraz mniej mu ufał, jednak nie mogł wyzbyć sie uczucia, że Itachi'emu na prawdę na nim zależy. Mu tez zależało, jednak ilość warunków postawiona na drodze, na której końcu stał Itachi, była zbyt wielka. Ciężko zaakceptować takie coś, kiedy całe życie samemu dyktowało się warunki innym.
- I jeżeli się zgodzę, to raptownie mi zaufają? - Prychnął po chwili, patrząc na niego.
- Nagato na pewno. Jak reszta na to zareaguje... Nie wiem. Hidan powinien to zatolerować, a nawet się ucieszyć. Deidara... No cóż, przychylnie patrzeć nie będzie, ale poleci za Hidanem. Reszta to zniesie normalnie. - Wzruszył ramionami.
Sasuke spojrzał na niego i spiął usta w cienką linię. Reszta? To ilu ich tu jest?
Siedział udając spokój i powstrzymując kolejny potok pytań.
- Jeżeli się zgodzisz, obiecuję, o wszystko zadbam. Będziesz nadal chodzić na studia, będziesz do mnie przylatywał, kiedy tylko chcesz. Załatwię Ci wszystkie papiery i...
- Czemu tak się dla mnie starasz? - Przerwał, nie mogąc powstrzymać tego pytania. To było... Dziwne. Nikt znajomy nigdy dla niego tyle nie zrobił. A Itachi... Przecież oni nawet się nie znają...
- Zależy mi na Tobie. Skoro mogę Cię odzyskać, czemu mam Cię stracić? - Odpowiedział, patrząc mu w oczy. Sasuke zamrugał po chwili oczami i odwrócił wzrok, zdając sobię sprawę, że od dłuższego czasu patrzą się na siebie.
- A... No ten... Rozumiem... - Zająkał się, drapiąc się w ucho. Ta sytuacja... Przypomniał mu się sen sprzed kilku tygodni. Czemu akurat teraz? Takie rzeczy przychodzą w najmniej potrzebnych momentach.
- Czy Pan się zawstydził, Panie Uchiha? - Zaśmiał się Itachi, przyglądając się mu rozbawiony. Nawet przez kurtynę z włosów na tak bladej twarzy ciężko jest nie dostrzec różowych wykwitów skrępownia na policzkach. - Mówił Pan, że jes Pan gej...
- Nie pozwalaj sobie! Nie mogę się już krępować, bo odrazu uznajesz to za zakochanie? Nie jestem cipką, ani jakimś niepełnosprytnym upysłowo! - Naburmuszył się, niepotrzebnie podwyższając ton głosu o kilkanaście dodatkowych decybeli. Założył ręce na piersi i spojrzał na niego ostro. - Nie kocham się w członkach rodziny. To obrzydliwe. I następnym razem uważaj na żarty. - Powiedział, usiłując osiągnąć spokój. Nie lubił takich żartów. W ogóle nie lubił, jak ktoś wytyka mu wady lub go wyśmiewa... Za duże ego, nie zna definicji frazy 'dystans do samego siebie'.
- No dobra, dobra, przepraszam. Nie musisz się tak unosić. - Powiedział Itachi, czochrając go po włosach, aby rozluźnic atmosferę. Chyba niepotrzebnie sprowadzał rozmowę na ten tor. Sasuke za bardzo bierze wszystko na serio. - Więc jak z moją propozycją? - Zapytał, zaczesując palcami włosy za grzywkę, dokładnie w tym samym momencie, w którym zrobił to jego brat. Zaśmiał się.
- Pomyślę. A teraz chcę spać. - Powiedział i położył się na podłodze.
- Możesz sie o mnie oprzeć, jak chcesz. - Powiedział Itachi z usmiechem. Wizja choć chwili spedzonej blisko Sasuke, blisko pod względem fizycznym, napawała go radością. Nie chodziło mu o coś nadzwyczajnego. Nie brał do serca swoich zboczonych myśli... Sasuke był przystojny, miał charakterek... Owszem, przez głowę przeleciało mu wiele scenariuszy... Ale to chyba normalne. Widzą się pierwszy raz... Przez ten jeden moment może sobe chyba na to pozwolić? Ale to i tak tylko myśli. Nie pragnął tego tak, jak pragnie się zazwyczaj. Po prostu...
- Nie, dzieki. - Jego duchowe rozterki przerwał głos Sasuke, zamykającego właśnie oczy. Przyglądał mu się chwilę, po czym wstał i okrył brata kocem. Chyba też powinen iść spać. Przynajmniej spróbuje zasnąć. Pogłaskał go po włosach i uklękł na chwilę przed nim, wlepiajac w niego wzrok.
- Powiesz rano? - Zapytał z uśmiechem, chcąc jeszcze przez chwilę usłyszeć jeo głos. Ale Sasuke już spał.
***
Na początku, gdy poczuł na głowie jego palce, w odruchu chciał odrzucić jego dłoń, ale jego ciało nie poruszyło sie ani o milimetr. Leżąc bezwładnie i udając głęboki sen, czerpał coraz większą przyjemność z dotyku smukłych palców głaszczących jego włosy i bawiących się nimi spokojnymi ruchami. Nie zorientował się nawet, kedy zasnął, z uśmiechem skrytym za odgarnianymi właśnie przez starszego, pasmami ciemnych włosów.
Itachi uśmiechnął się, przyglądając się jego ustom. Wykrzywione w nikłym, ale radosnym uśmiechu, lekko różowe, wyglądały na gładkie. Sasuke był idealny, w kwestji wyglądu. Będzie rozchwytywany... Oczywiście, o ile się zgodzi. Za pstryknięciem palca, Hidan przybiegłby do niego jak pies, czekając na rozkazy. Nagato też nie wyglądał na kogoś całkowicie niezainteresowanego...
A przecież Sasuke przyjechał do niego, do swojego brata.
Do głowy uderzyła mu lekka nuta zazdrości, ale szybko ją stłumił. Wstał i wziął brata na ręce. Był tak samo lekki, na jakiego wyglądał.
- Kimimaro? - Zamruczał przez sen Sasuke, nie orwierając oczu. Itachi zagryzł wargę, kładąc go na łóżku.
- Tak, śpij. - Odpowiedział, głaszcząc jego policzek. Jakie było jego ździwienie, gdy młodszy wtulił się w jego dłoń...
Uśmiechnął się. Sasuke chyba musi ufać temu chłopakowi, kimkolwiek on jest. A może są parą? Nie... Przecież gdyby byli parą, Sasu pierwszego jego by zawiadomił o wyjeździe, z resztą, nie hciał by lecieć... No i Akatsuki dowiedziało by się o tym już dawno, a co za tym idzie - on też by wiedział.
- Przyjdziesz jutro? - Z różanych ust wybobyły się po chwili kolejne słodkie słowa.
Itachi pokiwał do siebie głową i prztaknął na głos, jednak Sasuke znów zasnął.
Przysłuchiwał się jego spokojnemu oddechowi.
Słodki...
***
Krótkowłosy obudził się rano, stwierdzając fakt, że leży na czymś wygodnym. Podniósł się i rozejrzał. Nie za bardzo kojażył to miejsce... To na pewno nie dom Gaary. Zbyt ładny i duży, jak na jego kawalerkę. Kimimaro ma niebieskie ściany, a nie bordowe... U Naruto nigdy nie śpi, bo jego facet jest o to zbyt zazdrosny... Więc...
Opadł spowrotem na poduszkę, od razu tego żałując, bo jego głowa wylądowała na metalowej barierce.
Zajęczał głucho, łapiąc się za bolące miejsce i zwijając w kłębek na materacu łóżka.
- Co się stało? - Zapytał Itachi, wchodząc do pokoju. Usiadł na łóżku przy bracie i spojrzał na niego zatroskany, ale i rozbawiony jego dziecięcą bezradnością.
- Srówno. - Powiedziedział zawstydzony i osro wnerwiony, nadal trzymając się za głowę. Usiadł na łóżku. Zerknął na niego, po czym znów spuścił głowę. Ciota.
- Spokojnie, spokojnie. Zaraz przejdzie. - Zaśmiał się Itachi.
Przez cały wczorajszy wieczór, aż do teraz, czuł się, jakby znali się od zawsze, jakby ta cała sytuacja, to wszystko nie miało miejsca. Byli braćmi, żyli w zwykłym domu blisko centrum miasta, nigdy nikt im nie przeszkadzał w ich braterstwie. Chciałby żyć chociażby w tak słodkim kłamstwie.
Ale na razie jest zwykłym skurwielem, udającym zajebistego brata. Heh...
- Nie wątpię. - Burknął Sasuke, z powrotem kładąc się na poduszkę, tym razem ostrożnie.
Wbił wzrok w ciemną czerwień na ścianie. Zaczął sobie przypominać wszystko, nie spiesząc się. Rozmowy, zdjęcie, Nagato, rozmowy, propozycja... O czym myśleć jako pierwszym? Westchnął i usiadł znowu.
- Co chcesz jeść? - Zapytał Itachi i dotknął jego włosów, głaszcząc je powoli i bawiąc się pojedynczymi pasmami.
Sasuke odsunął się od niego szybko, przypominając sobie wczorajszy dotyk. A raczej dzisiejszy, bo wszystko działo się nad ranem.
- Co się stało? - Zapytał Itachi, zabierając ręce. Spojrzał bratu w oczy i przez chwilę siedzieli tak, milcząc.
- Nic. Chcę porozmawiać z Nagato. - Powiedział po chwili namysłu Sauke, nie spuszczając wzroku.
- Po co? - Zapytał ździwiony Itachi, przechylając głowę w lewą stronę i przyglądając się mu zaciekawiony.
- Chcę wiedzieć, kiedy zaczynam pracę. - Odparł, a w jego źrenicach zaświeciły iskierki zadowolenia.
Po prostu nie chce stracić oczu i dłoni Itachi'ego, które tak bardzo pasują do jego ciała.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetny rozdział. :3
OdpowiedzUsuńCzyżby coś w końcu się zaczyna dziać. ^ ^ Zła ja. xD
Czekam na więcej, i życzę duuuużo weny. <3
Witaj Yuuki C:
UsuńTak, od następnego rozdziału postaram się już jakoś rozkręcić akcję. Sasuke pozna skutki swojej decyzji i okaże się, czy będzie z tego zadowolony czy też nie.
Mam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu ^^
Pozdrawiam,
Rena~
Witam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńNa początku chciałabym Cię bardzo przeprosić, że tak długo zwlekałam z odwiedzeniem i wyrażeniem swojej opinii na temat Twojego bloga. Niestety, w ciągu ostatnich tygodni szkoła mnie nie oszczędzała - ciągłe sprawdziany, kartkówki i odpowiedzi ustne kompletnie pozbawiały mnie wolnego czasu. Na szczęście, nareszcie mam ferie, dzięki którym udało mi się odwiedzić Twój projekt i muszę przyznać, że jestem nim urzeczona.
Pierwsza rzecz, jaka przykuła moją uwagę to szablon - piękny nagłówek. Moja przygoda z yaoi rozpoczęła się od przeczytania bloga ItaSasu, gdzie występował podobny rysunek - różniły się kolorystyką. Wzbudził on moje wspomnienia, a także przypomniał mi, jak bardzo kocham tę parę. Dziękuję Ci, że go tutaj umieściłaś.
Dzisiejszego wieczoru przeczytałam wszystkie rozdziały głównego opowiadania. Bardzo mi się ono spodobało. Masz przyjemny styl pisania, dzięki któremu każdą notkę błyskawicznie połyka się wzrokiem. Potrafisz wzbudzić uczucia czytelnika - także płakałam, kiedy Itachi został zmuszony do opuszczenia Sasuke i wyjechania do Londynu. Fabuła jest wciągająca - okryta tajemnicą, którą stopniowo rozjaśniasz. Fajnie, że wszystko nie jest prosto wyłożone - trzeba czekać i domyślać się wielu rzeczy, co mnie cieszy, gdyż uwielbiam, kiedy historia nie jest dosłowna, oczywista, a każdy rozdział ją rozwija. Jedynym minusem są literówki. Często brakuje polskich znaków - "ę", "ł", "ą", a także zdarza Ci się pomylić "ż" z "rz". Dowiedziałam się, że piszesz na tablecie. Wiem z własnego doświadczenia, iż te urządzenia bywają złymi istotami - niektóre nie podkreślają błędów, wystarczy za lekko ruszyć palcem, by dodał inną literkę. Rozumiem to, dlatego poleciłabym Ci mój system, który stosuję przy swoim blogu - zanim opublikujesz wpis, zastosuj formę podglądu, przeczytaj kilka razy, a wtedy łatwiej znajdziesz błędy. Także, gdy nie jesteś czegoś pewna, wpisz dane słowo w googlach - wyszukiwarka Cię poprawi. Tak, to pracochłonna metoda - publikowaniu rozdziałów zajmie przy niej wiele czasu, ale wiesz, skutkuje. Dawniej robiłam makabryczne błędy ortograficzne, a teraz zdarzają mi się one rzadziej. Oczywiście, nie namawiam Cię, byś tak postępowała - zrobisz jak uważasz :) Takie postępowanie może być odpowiednie dla mnie, ale Tobie może nie pasować, co w stu procentach szanuję.
Będę z niecierpliwością czekać na dalsze rozdziały opowiadania, a także od dziś staję się stałą czytelniczkę Twojego bloga - postaram się komentować następne notki, a także dołączam się do grona obserwatorów i polecam Cię na moim projekcie. Pozostałe wpisy postaram się prześledzić w ciągu kilku najbliższych dni - jestem pewna, że spodobają mi się równie mocno jak "Kwiaty na urwiskach".
Życzę dużo weny, czasu na pisanie i pozdrawiam serdecznie :)
No hej, Ayu C:
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za to, że odwiedziłaś mojego bloga i mówię na wstępie- nie przepraszaj. Wiem, że miałaś dużo nauki, a nawet więcej, rozumiem, bo sama właśnie przeszłam taki okres. Bardzo dziękuję za wszystko C:
Tak... Błędy są moim największym grzechem, zdaję sobie z tego sprawę. Staram się dodawać notki możliwie szybko i zawsze sprawdzam je kilka razy, czasem przez kilka dni. Wstawiam, jak jestem pewna, że są idealne, a potem okazuje się, że jednak nie są (pod tym względem, bo wiem, że do ogólnego ideału bardzo im daleko).
Staram się i będę się starać jeszcze bardziej, mając nadzieję, że przyniesie to upragniony skutek.
No więc... Chyba tyle chciałam powiedzieć C:
Cieszę się niezmiernie, że zyskałam takiego czytelnika, jak Ty oraz mam nadzieję, że będziesz zadowolona z mojej pracy.
Odrazu przepraszam za wszelkie opóźnienia.
Pozdrawiam,
Rena~
,, Nie kocham się w członkach rodziny. To obrzydliwe. I następnym razem uważaj na żarty. " - Chyba Cię za to udupię XDD dobrze, że Itacz nie wziął sobie tego do serca, bo mogło by być ciężko, z drugiej strony szkoda, że jego sprośne fantazje się nie spełniły.
OdpowiedzUsuń