wtorek, 30 grudnia 2014

19. Interes.


Hej, kochani!
Tak jak obiecałam, rozdział pojawia się przed końcem roku. Mam nadzieję, że mi zaufaliście i nie spisaliście moich słów od razu na straty.
W tym rozdziale wiele między braćmi się nie dzieje, a to dlatego, że w kolejnych mam w planie zrobić większą akcję, która na pewno się Wam spodoba. Jak wielką, tego jeszcze nie wiem, ale mam nadzieję, że szybko się dowiem.
To jeszcze nie koniec ogłoszeń parafialnych, o nie! Z okazji Sylwestra chciałabym życzyć Wam… yyy. Udanego Sylwestra xD Mam nadzieję, że się dobrze wybawicie i spędzicie go bezpiecznie. Nie róbcie żadnych głupot, abyście mogli przeczytać kolejny rozdział c:
No, to chyba tyle! Nie wiem, kiedy napiszę następną część, bo kończy się wolne i muszę się uczyć do pracy klasowej z angielskiego… Postaram się wyrobić do ferii, czyli do 23 stycznia, bo raczej w ferie nic się już nie pojawi, chyba że na sam początek. Trzymajcie kciuki!
Tymczasem pozdrawiam i życzę miłego czytania,
~Rena

Nie zadzwonił.
Siedząc w domu zachodził w głowę czy wszystko jest ok, czy spokojnie doleciał i czy jacyś afgańscy terroryści przez przypadek nie przejęli akurat jego samolotu. Od wczoraj oglądał wiadomości, jednak na żadnym z kanałów typu Tokyo Live nikt nic takiego nie wspominał. Zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo irracjonalny był ten strach, jednak nie miał na to żadnego wpływu. Martwił się.
Usiadł przed biurkiem i odpalił starego laptopa od Apple, który mimo wieku nadal chodził dość sprawnie, może dlatego, że był dość oszczędnie używany, a może z powodu, iż Uchiha mieli w genach zakodowane szanowanie swoich rzeczy. Nawet taki paniczyk jak on, wielki Sasuke.
Odpalił pocztę, chcąc zobaczyć czy dostał jakieś nowe materiały na wykłady, jednak zamiast tego w swojej skrzynce e-mailowej zauważył wiadomość o dość odstającym od reszty temacie, bo napisanym co dziwne, nie kanji, a alfabetem łacińskim. Bez zastanowienia nad jakimikolwiek konsekwencjami kliknął w odnośnik. Było niewiele osób, które mogły do niego napisać coś podobnego. W sensie, mógł każdy, jednak nie sądził, aby komuś się chciało.
Po kilku sekundach ładowania okazało się, że mail był pusty. Zawierał jedynie kilka załączników, które w pomniejszeniu wydawały się jedynie zwykłymi, białymi karkami z jakimiś niekształtnymi, czarnymi wzorami.
Uśmiechnął się do siebie, kiedy jeden z nich rozwinął się na całą stronę.
Itachi wziął wszystko bardzo na serio... Termin odlotu na karcie pokładowej i bilecie był zapisany na równo za dwa tygodnie, 29 sierpnia 2014 roku.

***

 - Idziemy?
Sasuke skinął głową, spuszczając wzrok z rudowłosego i popatrzył na kwiaty trzymane w swojej dłoni. Czerwone róże. Najprostsze. Tradycyjne. Typowe. A jednak miały w sobie coś co sprawiało, że to właśnie one co roku okazywały się najbardziej odpowiednie.
Ruszył przodem, wchodząc w cmentarną bramę. Lawirował między grobami, podążając tak dobrze już sobie znaną ścieżką, obserwując wyuczone na pamięć nagrobki przez tak częste przemykanie między nimi.
 - Sasuke... Zaczekaj. Nie biegnij tak. - Dyszał za nim Gaara, próbując zrównać z nim tempo. Dopiero po chwili dotarło do niego, jak szybko pędzi w tamtą stronę. Odetchnął cicho i zwolnił, czekając na chłopaka.
Byli blisko. Z tej odległości widział już niewielki pomnik w kolorze grafitu, przykryty pierwszymi opadłymi w tym roku liśćmi. Kończył się sierpień, w związku z czym niektóre z drzew zaczynały mienić się złotem.
Uśmiechnął się, jednak był to tak niespodziewany uśmiech, że musiał dotknąć palcami ust, aby w to uwierzyć. Nie przypominał sobie drugiej takiej chwili. Czy to jakiś przełom? Początek czegoś nowego? Nie sądził. Nie żyli w bajce. Jego życie ciągnęło się dalej i nie było możliwe, aby w ciągu kilku najbliższych lat cokolwiek uległo zmianie, przynajmniej w związku z tym.
Stanął przed granitowym nagrobkiem i wbił wzrok w napis, nie potrafiąc spojrzeć na czarno-białe zdjęcie.

Kimimaro Shiro
ur. 25.10.1990 zm. 28.08.2012
Pokój jego duszy.

 - To już dwa lata. - Powiedział cicho, nadal wyczuwając na swoich ustach uśmiech sprzed chwili. - A ja nadal mam wrażenie, jakby to było wczoraj. - W dalszym ciągu starał się skupić na kształtnych literach, czując, że powoli zaczynają opuszczać go siły.
"Zaczyna się... A w tym roku miałem być silny."
Czarnowłosy włożył kwiaty trzymane w ręku do wazonu wmurowanego w pomnik, do połowy wypełnionego wodą, zapewne z wczorajszego deszczu. Dzisiejsze niebo też nie było czyste, jak zazwyczaj w lecie. Znów zbierało się na deszcz, a od zachodu nadciągały ciemne chmury. Do jego uszu docierał coraz głośniejszy szum wiatru i liści cmentarnych drzew.
Nie chciał się nad tym wszystkim znowu rozżalać. Ludzie umierają...
Nie potrafił pogodzić się z jego śmiercią, ale nie pozwalał sobie także się załamywać.
Te uczucie... Ich uczucie umarło razem z nim. Został jedynie smutek, że nie mogło się rozwinąć.
Okrutne? Nie bardziej niż to, co ich spotkało. Teraz już nic się nie wydarzy. Właśnie to było okrutne.
 - Sasuke...
Uciszył go gestem dłoni.
Nie licząc szumu liści, było tak cicho... W powietrzu wyraźnie roznosił się śpiew ptaków. Kiedy zamykał oczy, prawie potrafił sobie wyobrazić, że to on gwiżdże.
Uwielbiał gwizdać. A może tylko mu się to zdawało? Wspomnienia były tak rozmazane...
Nie potrafił wstrzymać łez wyciekających spod jego powiek. Z jego bezczelnie skrojonych bladych ust wyrwał się cichy szloch, stłumiony jego własną ręką. Opuścił głowę w dół i schowawszy twarz w zimne dłonie, pozwolił objąć się cudzym ramionom.
Miał dziwne, straszne wrażenie, że ta historia skończy się już niedługo. Że przerwie ją coś o wiele gorszego od śmierci...
Zapomnienie.

***

 - Kiedy dolecisz, szukaj Hidana, wyślę Ci jego numer SMSem. Odwiezie Cię do...
 - Jak to Hidana? A Ty?
 - Sasuke, uspokój się. Nie mogę przyjechać. Zobaczymy się na miejscu. - Itachi powiedział to stanowczo, jednak jego głos brzmiał bardziej uspokajająco, niż karcąco. Na jego twarzy wymalowała się ulga, kiedy krzyki po drugiej stronie ucichły Zakręcił samochodem w lewo, wjeżdżając w jedną z bocznych uliczek.
 - Dobrze. Poczekam.
Długowłosy odetchnął cicho, po czym pożegnał się i odłożył telefon do schowka przed siedzeniem pasażera.
Zaparkował w krzakach przy starym hangarze i wyszedł z samochodu, kierując się w stronę Nagato, opartego o czarnego, lśniącego Mercedesa.

 - Kiedy przyjedzie? – Zapytał czarnowłosy, sprawdzając na telefonie godzinę. 13.05.
 - Powinien już być.
Oparł się o samochód obok niego i wbił wzrok w drogę, ledwo dostrzegalną między szuwarami. Trzasnęły metalowe drzwi i z blaszanego budynku wyszedł Deidara.
 - Gdzie ten grubas? – Rzucił zdenerwowany, poprawiając ręką grzywkę. Przybliżył się do Itachi’ego, jednak zanim zdążył naruszyć jego przestrzeń prywatną i przytulić się, został odepchnięty. Uchiha dostrzegł na jego twarzy grymas niezadowolenia, jednak nie usłyszał żadnego słowa sprzeciwu.
 - Zachowuj się. Zaraz przyjedzie.
Jakby na zawołanie, dało się słyszeć stłumiony ryk silnika, aby po chwili na polanę wjechało czerwone auto. Z tej odległości nie widać było znaczka, jednak kiedy podjechało wystarczająco blisko, można było dostrzec na masce srebrną literę L. Lexus.
 - Niezłe autko. – Mruknął blondyn, obserwując z lekką kpiną wychodzącego z pojazdu, dość pulchnego mężczyznę w średnim wieku. Przeleciało mu przez myśl, że obrzydliwym byłoby być obmacywanym przez takiego typa. Jeżeli miałby wybierać pomiędzy nim, a zwykłym blockersem, wybrałby blockersa.
 - Spóźniłeś się. – Warknął Nagato na prawie całkowicie wyłysiałego gościa. Ubrany był w szary garniak, chociaż bardziej wyglądał na biały wyprany w tej samej pralce z czarnymi ubraniami. Skórę też miał szarawą, zapewne od fajek, przez co do głowy cisnęła się myśl, że został obsypany wiadrem popiołu. Zapewne nikt by mu tego nie żałował.
 - Wybacz, załatwiałem ważne sprawy. – Facet zbył go, uśmiechając się głupio, jakby zwracał się do swojego młodszego brata. Nie miał jednak szczęścia. Nagato nie był jego pieprzonym, młodszym bratem.
 - Dwanaście procent. Po dwa od każdej minuty. – Powiedział twardo, obserwując jego reakcję z bladą obojętnością na twarzy, jednak w jego oczach błyszczało wręcz dziecięce zadowolenie na myśl o wygranej.
Wszyscy zebrani na tej polanie wiedzieli, że musi się zgodzić. Nie oznaczało to jedynie wzrostu funduszy, lecz też respektu wobec ich usług na rynku. Facet robi mu reklamę za free, płacąc wyższą cenę pokazuje, że towar jest dobry, a dodatkowo stawia go w dobrym świetle- bezwzględnego, władczego Nagato, w którego mniemaniu warunki rynku działały na trochę innych zasadach- to klient ma się bić o Ciebie, a nie Ty o klienta. Dzięki temu zaszedł tak wysoko.
Przez moment jedynym odgłosem, który dało się słyszeć był wiatr, jednak po chwili przerwał go trzask samochodowych drzwi. Z pojazdu wyszedł ubrany na czarno facet w ciemnych okularach, trzymając w ręku dwa małe neseserki obite skórą, od której odbijało się słońce.
 - Itachi.
Czarnowłosy odepchnął się z westchnieniem od samochodu, na dźwięk głosu rudego i poszedł po pieniądze. Otworzył zamki obu skrytek i przeleciał szybko wzrokiem po zawartości. Nie dziwiły go takie sumy, więc wyraz jego twarzy nie zmienił się ani trochę. Nie raz widział więcej i nie raz trzymał więcej w rękach.  Popatrzył na swojego szefa i skinął potwierdzająco głową. Nie sprawdzał ile, nie sprawdzał czy prawdziwe, ani  nic z tych rzeczy. Tym zajmie się Kakuzu. A jeżeli facet rypnął się o więcej niż o jeden banknot, albo ich oszukał… Uśmiechnął się lekko. Zdając się na wyobraźnię szefa i jego talent do planowania dziwnych rzeczy, nie muszą się martwić o to, że wyjdą z tego stratni. Nagato machnął ręką w stronę Deidary, który ruszył z powrotem w stronę hangaru. Nie wracał jednak sam.
Tuż przed nim szło dwoje ludzi. Kobieta, o ogniście czerwonych włosach i spłoszonym spojrzeniu, oraz białowłosy chłopak, który kroczył przed siebie ze znudzeniem wymalowanym na twarzy.  Itachi uśmiechnął się pod nosem na ich widok.
To nie tak, że lubił to robić… Gdyby miał możliwość wyjścia z tego bagna, nie zawahałby się przez ani jeden moment. Sęk tkwił w tym, że z tego nie dało się wyjść, jeżeli raz się weszło. Za dużo wiedział, aby Nagato mógł puścić go wolno. Nie miał więc wyboru ani teraz, kiedy w tym siedział, ani wcześniej, kiedy skończył studia i wylądował na ulicy, odcinając się całkowicie od rodziców.
Deidara zaprowadził ich aż pod lśniący czerwienią samochód, gdzie facet w czerni podszedł do nich i podstawił im pod nos kawałek szmaty. Chloroform. Wszyscy wiedzieli, że nie było to potrzebne, jednak kupcy widocznie kładli nacisk na środki ostrożności. Ich towar, ich wybór.
Wziął walizki i pogwizdując cicho pod nosem „In the end” Linkin Park’u skierował się w stronę swojego szefa, słysząc za sobą szmer towarzyszący wkładaniu dwóch bezwładnych ciał do bagażnika.

***

Sasuke nie był kretynem. Już w samolocie przygotowywał się psychicznie na wątpliwą przyjemność spędzenia całej drogi do willi z białowłosym wrzodem siedzącym za kierownicą. Dla swojego bezpieczeństwa postanowił usiąść z tyłu samochodu, jednak okazało się to być czymś nieosiągalnym, ponieważ wszystkie trzy tylne siedzenia okazały się być zawalone mniej lub bardziej określonymi przedmiotami.
 - Nie mogłeś tego upchnąć do bagażnika? Jest pusty. – Zauważył Uchiha, przyglądając się widokom za szybą, jakby były interesujące, co było równie wątpliwe. Ulice zatłoczonego Londynu różniły się od Tokio jedynie tym, że chodzili tam ludzie wyżsi od przeciętnych Japończyków o  średnio 10-20 centymetrów. Może były też trochę mniej przeludnione. Tak czy siak, nie było co oglądać, jednak wydawało się to dużo bezpieczniejsze i przyjemniejsze niż wlepiać wzrok w Hidana.
 - Wolałem je położyć na siedzeniu.
Jego odpowiedź nie należała do tych wyczerpujących i wyjaśniających chociaż część tematu, którą Sasuke miał nadzieję usłyszeć, jednak zdecydował się nie drążyć. Jego myśli krążyły teraz wokół czegoś całkiem innego.
Czy spotka go zaraz po przyjeździe na miejsce? Czy na niego czeka? A może to jednak on będzie tym, który będzie musiał zaczekać? Sam zdziwił się, jak bardzo niepewnie i niecierpliwie podchodził do tej sprawy… Denerwował się.
Tak, on.
Zamknął oczy i oparł głowę o fotel, usiłując skupić się na czymś przyjemniejszym niż jazda samochodem, jednak od dwóch tygodni nie potrafił myśleć o niczym innym jak o rychłym spotkaniu z bratem i o tym, co stało się nim rozstali się ostatnim razem.
Nadal czuł na ustach jego pocałunek. Nie potrafił określić jaki był, a na jego wspomnienie nie przychodziło mu do głowy nic innego ponad jego fizyczność. Nie umiał go nazwać. Czy był delikatny? Pikantny? Czuły? Pewny? Jedynym faktem, który mógł stwierdzić było to,  że Itachi go chciał. Chciał i jakimś sposobem sprawił, że i on zaczął go chcieć.
Otworzył oczy, kiedy Hidan zadał jakieś pytanie. Spojrzał na niego niezrozumiale i rzucił pierwszą lepszą odpowiedź na odczepnego, chcąc dać mu do zrozumienia, że nie ma ochoty na konwersację. Niestety, kierowca samochodu okazał się bardziej upierdliwy niż większość osób, które Sasuke zdołał poznać w swoim dwudziestoletnim życiu. Ich rozmowa była równie porywająca co wczorajszy obiad, dopóki nie padły wyczekiwane przez niego słowa.
 - Jesteśmy na miejscu, księżniczko.


7 komentarzy:

  1. Heh, ty dopiero wstawiłaś, a już tutaj jestem z komentarzem. Tak jak powiedziałaś, nie dzieje się, jednak podczas czytania i tak mi serce biło jak oszalałe. Kurcze, chyba to norma kiedy czytam twoje opowiadanie. No i po za tym miałam właśnie rysować nie nikogo innego jak te dwójkę, ale postanowiłam najpierw przeczytać. Wszystko opisujesz zarąbiście, jak zawsze, więc nic nowego Ci tu nie napiszę XD mam jedynie nadzieję, że wstawisz notkę jak najszybciej, bo nie wiem czy dam radę doczekać się do ferii, albo i jeszcze dalej. To będzie męczarnia, kurcze, dlatego ze względu na moją i tak już biedną psychikę napisz to jak najszybciej. XDD jeszcze to wszystko co napisałaś o tym, że coś się wydarzy, mnie jara i na pewno przez jakiś czas nie przestanie. Tak kończą ludzie którzy tak jak i ja się za nad to ekscytują ;_; No dobra, a odnośnie rozdziału i tak mi się podobał, podobnie jak i wszystkie inne. W końcu doczekałam się właśnie czegoś w stylu : ,, Jedynym faktem, który mógł stwierdzić było to, że Itachi go chciał. Chciał i jakimś sposobem sprawił, że i on zaczął go chcieć. " W końcu widać, że Sasuke nie jest obojętny na uroki naszego kochanego Itacza. XD No ba, kto by był w stanie się oprzeć temu długowłosemu przystojniakowi. Ekhem... cóż powiedzieć, nie wiem dlaczego, ale najbardziej kiedy myślę o tym rozdziale wspominam Kimmimaro. No proszę, a jednak Sasuke potrafi płakać i takie tam... już tu nie będę zanudzać, przepraszam, że daje takie długie komenty, ale lubię Ci więcej pisać, bo zawsze wtedy mam nadzieję, że zlitujesz się nade mną i wstawisz więcej i szybciej. Kocham to <3 XD >.<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Hertazenko!
      Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jakie było moje ździwienie, kiedy weszłam w Sylwestra na pocztę, a tu BUM! 18 nowych komentarzy. Poczułam się bardzo miło, wybacz jednak że tak późno odpisuję. Postanowiłam wszystkie odpowiedzi zamieścić w jednej wiadomości, abyś nie musiała szukać. Więc jedziemy z koksem!
      Na początek małe pocieszenie- nie zawsze pisałam tak ładnie, jak to opisujesz, chociaż mój poziom jest naprawdę bardzo niski, niestety. Nadal nad tym pracuję. Piszę już od trzech lat, a do najstarszych opowiadań boję się nawet zaglądać, więc nie martw się- to przychodzi z czasem i po wielu, wielu ćwiczeniach. Tak btw, muszę w końcu zabrać się za Twój blog, bo ciągle wylatuje mi wszystko z pamięci. Muszę sobie to gdzieś zapisać.
      Co do seksu z Gaarą- nie martw się, to nie miłość c: Niestety to nie mój wymysł, a głównej autorki, więc muszę się trzymać kanonu, aby nie zepsuć historii. Zdradzę tylko, że Itachi wszystkiego się dowie ^ ^
      Czasami rezygnuję z opisu emocji i zachowań, co jest przemyślane - pozwala czytelnikowi na ruszenie wyobraźnią i niedosyt, przez który sięgnie po następny rozdział. Widzę po Twoim komentarzu, że efekt jest dobry :D Nie martw się, Itasia będzie jeszcze bardzo, bardzo dużo. W końcu to jeden z głównych bohaterów :3 Chociaż szczerze powiem, bardziej lubię opisywać wszystko jako ten młodszy ^ ^
      "Zabawa w mafię" - wybuchłam śmiechem. Tak, Akatsuki bardzo namieszają w ich życiu, jednak dzięki nim się odnaleźli i zakochali, więc sądzę, że winy zostaną im przebaczone xD
      W tym momencie muszę Cię jednak zbesztać. "Nie zwracam uwagi na błędy, bo robię ich masę." To bardzo źle! Ja też tak robiłam, i sama widzisz, jak wyglądają pierwsze rozdziały- beznadziejnie. Nie mam niestety czasu ich poprawić i zostało mi plucie sobie w brodę za swoją głupotę. Wierz mi, będziesz potem wszystkiego żałować, więc weź się teraz do roboty najlepiej jak umiesz. Tylko tak nauczysz się poprawnie pisać i tylko w ten sposób Twój blog nie zostanie źle skomentowany.
      Jeżeli chodzi o ilość rozdiałów opowiadania- przewiduję około... 60/80 xD Tak, to co czytacie jest dopiero marnym początkiem, prawdziwa akcja jeszcze nawet się nie zaczęła, ale zaczniecie ją poznawać już od kolejnych rozdziałów, ponieważ postanowiłam to jednak przyśpieszyć. To tyle co do Kwiatów, teraz zabiorę się za komentarze do innych opowiadań.

      Tak, miałam kiedyś inny blog i wystawiony był tam ten nieszczęsny one-shot 'Ból', więc to pewnie dlatego brzmi znajomo :3 Nie martw się, jest cały mój, nie ukradłam xD Blog niestety jest już nieaktywny, niedługo zostanie usunięty.

      Co do 'Dzieci Podziemia', będzie kontynuowane, jednak za jakiś czas. Pracuję nad trzecim rozdziałem, jednak ledwo mam czas na Kwiaty, więc troszkę jeszcze poczekacie. Cieszę się, że Ci się podoba :3

      No, to by było na tyle c: Dziękuję bardzo za tyle poświęconego mi czasu, mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na długo :3 Pozdrawiam!

      PS. Nie przeszkadzają mi długie komentarze, wręcz cieszą, więc się nie martw i pisz ile chcesz czy to jedno zdanie, czy dziesięć :3

      PPS. Daj proszę znać, czy to przeczytałaś, chociaż kropką w odpowiedzi, abym się nie zamartwiała :3

      Usuń
    2. A no przeczytałam. Wiesz myślę że nie powinnaś usuwać tamtego bloga nawet jeśli na nim nie publikujesz. Po prostu tytuł wydaje mi się znajomy więc myślę, że czytałam i podobało mi się. Nawet jeśli w ciągu lat zmieniasz styl pisania to i tak powinnaś to zostawić by ktoś np. początkujący mógł to przeczytać. A może dzięki temu ktoś polubi ItaSasu ? Tak że postaram się odwieźć Cię od tego pomysłu. Co do ilości rozdziałów nie powiem, jestem cholernie zadowolona i nie mogę się już doczekać. Aż mnie ścisło jak przeczytałam. Cieszę się, że Dzieci jednak będą kontynuowane, bo na prawdę mi się spodobały i snuję już nawet własne teorie które raczej nie wychodzą mi na dobre. XD Ja piszę ok. roku... może więcej. Jednak jak można zauważyć styl mam bardzo chaotyczny co jednak staram się poprawić. A uczuć nie umiem opisywać, wszystko przyśpieszam, bo jestem bardzo niecierpliwa. Też wolę pisać jako Sasuke, bo lubiłam go od początku Naruto. Itachi jest tym bardziej opanowanym i zdystansowanym bratem więc jakoś to nie w moim stylu. Co do moich blogów nie radzę czytać kurcze. XD Na niektórych są nawet moje pierwsze shoty których nawet nie poprawiałam, ale jednak postanowiłam nie usuwać by w rezultacie po jakimś czasie to sobie porównać i sprawdzić czy mój styl nieco się poprawił. Nie wiem czy wina mojej niecierpliwości to wiek, czy raczej czas przez który piszę, a może po prostu jestem już taka beznadziejna. XD Kurcze, zdradziłaś to, że ,,Itachi się dowie" o seksie z Gaarą. Aż mnie ciarki przeszły i w jednej sekundzie moją głowę zaprzątnęło wiele teorii na temat reakcji Itachiego. Aż się boje XD ( Przy okazji zmieniłam nazwę na google, ponownie na jeszcze gorszą, więc jak coś to ja XD ) Pisz, pisz. Weny dużo Ci życzę. No i kolejnym co nas łączy jest Percy Jackson którego również uwielbiam, ale nigdy nie odważyłam się jeszcze z nim nic napisać, chociaż kiedyś szukałam jakiegoś yaoica. Wczoraj przeczytałam twój post i muszę przyznać, że mi się spodobał. Tak że życzę Ci dużo weny i pomysłów na kolejne rozdziały.

      Usuń
  2. Cud, miód, orzeszki <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wybacz, że krótko, ale jest 3 w nocy i nie myślę xd
    Jaram się. Chcę te akcję już, zaraz xd Mówiłem już, że kocham Twoje ItaSasu? nie? To mówię - wielbię je.
    Zawsze pisze się Linkin Park. Soldiers (fani zespołu) nigdy tego nie odmieniają. No ale, Rena! Chodź tu, niech ja Cię wyściskam! LP, mój pierwszy zespół, którego muzykę pokochałem. No po prostu mam ochotę udusić Cię xd Udusić - czyt. przytulic tak mocno, że aż stracisz przytomność xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękny rozdział... i przy okazji życzę dobrego sylwestra. Wybacz, że z anonima, ale nie mam konta na google, mimo to skomentuję, bo jest warto. Zawsze jak czytam ItaSasu, to potem wychodzi na to, że nikt tego od dawna nie piszę i nie czyta, dlatego się nie opłaca zostawiać komentarzy. Trafiłam tutaj przypadkiem, przez facebooka. Dzięki Ci, wielki o facebooku. No więc przeczytałam większość rozdziałów + ten, i zaczynam kochać to opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń