Witam, witam, witam! Tak jak obiecałam, wracam pierwszego lipca! Mam troszkę wolnego, więc dodaję obiecany rozdział.
Rozpoczęły się wakacje... i aby już Was nie zanudzać, życzę jedynie miło spędzonego czasu i spełnienia się planów i postanowień </3
Rozpoczęły się wakacje... i aby już Was nie zanudzać, życzę jedynie miło spędzonego czasu i spełnienia się planów i postanowień </3
- Wyluzuj się. Tylko tu przyjdź, wyjaśnię Ci wszystko.
Sasuke wziął głeboki wdech, przysłuchując się słowom brata. Nie mógł uwierzyć, że się na to wszystko zgodził, ba, że przystał na to bez zastanowienia. Nie pomyślał wtedy nawet nad rezygnacją, za to teraz myślał o tym aż za dużo, jednak nie miał już takiej możliwości.
Wyszedł z domu, kierując się w stronę przystanku. Nie miał zamiaru zapierdalać kilka kilometrów przez miasto w taki upał. Wsiadł do autobusu i włożywszy słuchawki w uszy, oparł głowę o szybę, starając się nie zasnąć.
Sasuke wziął głeboki wdech, przysłuchując się słowom brata. Nie mógł uwierzyć, że się na to wszystko zgodził, ba, że przystał na to bez zastanowienia. Nie pomyślał wtedy nawet nad rezygnacją, za to teraz myślał o tym aż za dużo, jednak nie miał już takiej możliwości.
Wyszedł z domu, kierując się w stronę przystanku. Nie miał zamiaru zapierdalać kilka kilometrów przez miasto w taki upał. Wsiadł do autobusu i włożywszy słuchawki w uszy, oparł głowę o szybę, starając się nie zasnąć.
Breathe underwater.
I'm comin' up for air!
I wanna see another dawn.
Comin' up for air!
Sick if the slaughter.
I'm comin' up for air!
'Cause I've been floating here too long.
I'm comin' up for air!
I wanna see another dawn.
Comin' up for air!
Sick if the slaughter.
I'm comin' up for air!
'Cause I've been floating here too long.
Nie chciał tam iść. Przecież to nie jest jego robota. Czy za życie z Itachim będzie musiał tak wiele zapłacić? Nie był do końca pewny, czy go na to stać.
***
Zacisnął zęby, kiedy Itachi kazał mu się przebierać. Miał dwadzieścia lat, a najchętniej założyłby ręce i odmówił. Jak dziecko... No jaja jakieś.
- Uspokuj się, Sasuke. Będziemy mieć wszystko pod kontrolą. Przecież wiesz, że nie dam nikomu Cię skrzywdzić. - Powiedział Itachi, pomagając mu zawiązać sznurowanie z tyłu białej koszuli.
Krótkowłosy westchnął ciężko, zapinając guziki.
- Wyglądam jak... Tania dziwka. - Westchnął, przeglądając się w lustrze.
Białe zakolanówki podtrzymywały pasy w tym samym kolorze. W czarne pumpy wsadzona była przyległa od żeber w dół, biała koszula wiązana z tyłu jak gorset, czarną, atłasową wstążką. Góra była przyjemnie luźna, chociaż guziki, które właśnie rozpinał Itachi, aby było widać mu skrawek torsu, mogłyby jednak zostać zapięte.
- Niee... - Zaprzeczył Itachi, kręcąc głową. - Mylisz się. Wyglądasz jak droga, renomowana dziwka z popularnego burdelu. - Zaśmiał się, klepiąc brata w pośladki, za co dostał z łokcia w brzuch.
- No wiesz co?! Dzięki! - Powiedział wkurzony Sasuke, jednak zaraz na jego twarzy wykwitł złośliwy uśmiech, kiedy brat klęknął przed nim.
- I kto tu wygląda jak dziwka? - Zapytał, przyglądając się jego palcom, rozpinającym rozporek jego spodenek.
Itachi schował mały nóż w kieszonkę, przypiętą paskiem do jego uda.
- A co? Chciałbyś wypróbować? - Zapytał z uśmiechem starszy, niby przypadkiem, przy zapinaniu zamka, przejeżdżająć dłonią tuż nad jego kroczem. Uśmiech, który powstał na jego twarzy, po ujrzeniu zdezorientowanego oblicza swojego brata, był nieopisanie chytry, bezczelny i w ogóle najgorszy, jaki Sasuke mógłby sobie w tej sytuacji wyobrazić.
- Łapy precz, zbreźniku! - Powiedział wkurzony, odskakując od niego, kiedy tylko poczuł go zbyt bardzo. Chociaż prawdę mówiąc, jego reakcja była opóźniona... o dobre pięć sekund.
- Uspokuj się, Sasuke. Będziemy mieć wszystko pod kontrolą. Przecież wiesz, że nie dam nikomu Cię skrzywdzić. - Powiedział Itachi, pomagając mu zawiązać sznurowanie z tyłu białej koszuli.
Krótkowłosy westchnął ciężko, zapinając guziki.
- Wyglądam jak... Tania dziwka. - Westchnął, przeglądając się w lustrze.
Białe zakolanówki podtrzymywały pasy w tym samym kolorze. W czarne pumpy wsadzona była przyległa od żeber w dół, biała koszula wiązana z tyłu jak gorset, czarną, atłasową wstążką. Góra była przyjemnie luźna, chociaż guziki, które właśnie rozpinał Itachi, aby było widać mu skrawek torsu, mogłyby jednak zostać zapięte.
- Niee... - Zaprzeczył Itachi, kręcąc głową. - Mylisz się. Wyglądasz jak droga, renomowana dziwka z popularnego burdelu. - Zaśmiał się, klepiąc brata w pośladki, za co dostał z łokcia w brzuch.
- No wiesz co?! Dzięki! - Powiedział wkurzony Sasuke, jednak zaraz na jego twarzy wykwitł złośliwy uśmiech, kiedy brat klęknął przed nim.
- I kto tu wygląda jak dziwka? - Zapytał, przyglądając się jego palcom, rozpinającym rozporek jego spodenek.
Itachi schował mały nóż w kieszonkę, przypiętą paskiem do jego uda.
- A co? Chciałbyś wypróbować? - Zapytał z uśmiechem starszy, niby przypadkiem, przy zapinaniu zamka, przejeżdżająć dłonią tuż nad jego kroczem. Uśmiech, który powstał na jego twarzy, po ujrzeniu zdezorientowanego oblicza swojego brata, był nieopisanie chytry, bezczelny i w ogóle najgorszy, jaki Sasuke mógłby sobie w tej sytuacji wyobrazić.
- Łapy precz, zbreźniku! - Powiedział wkurzony, odskakując od niego, kiedy tylko poczuł go zbyt bardzo. Chociaż prawdę mówiąc, jego reakcja była opóźniona... o dobre pięć sekund.
***
- Czemu jesteś taki spięty? - Zapytał brunet, patrząc na Sasuke z nieodgadnioną miną. Położył rękę na jego ramionach, oplatając go nią niczym wąż. W ogóle... to cały przypominał gada. Łącznie z tym rozdwojonym językiem, wężowymi rozpychaczami w uszach i w jaszczurzych soczewkach przypominajacych oko Saurona z Władcy Pierścieni. Jedyną różnicą było to, że tamte oko nie miało powieki... i było dużo ładniejsze.
- Nie jestem spięty. - Powiedział krótkowłosy, patrząc mu w twarz, co było jednym z wielu błędów, które popełnił tego wieczora. Jego obleśny wzrok świdrował go prawie do kości, wywołując odruch wymiotny.
- To może odsłonisz co nieco? - Zapytał zadowolony Orochimaru, widocznie oczekując takiej odpowiedzi. Wbrew wszystkiemu, Sasuke rozpiął koszulę do końca, patrząc się na niego.
- Dotknij, a odgryzę Ci dłoń. - Ostrzegł go, śmiertelnie poważnie, jednak mężczyzna raczej uznał to za rozpoczęcie zabawy. Nie było nic lepszego, niż walczący uke!
- Oh, ależ niedostępny... A jeżeli nie dotknę Cię dłońmi? - Zapytał gad, pochylając się nad nim i dotykając ustami jego obojczyk.
- Wyrwę Ci język. - Powiedział Sasuke, a jego serce zaczęło szybciej bić. Krew odeszła mu z prawie każdego miejsca w ciele, jakby wyparowywując z organizmu. Tak, po prostu...
- A jeżeli... - Zaczął mężczyzna, jednak nie dane było mu skończyć. Kiedy tylko Sasuke poczuł jego dłonie, usiłujące wedrzeć się pod nogawki spodenek, a w jednej z nich miał przecież broń, odepchnął go mocno od siebie, podrywając się z kanapy.
- To Cię zabiję! - Krzyknął, łapiąc z półki najbliższą rzecz, jaką miał pod ręką, a okazał się to plastikowy wazon ze sztucznym kwiatem.
- Tym? - Zapytał Orochimaru, patrząc na niego z politowaniem. - Sasuke, Sasuke... Może byś tak zainwestował w lepsze zabawki? - Rzucił jeszcze po chwili.
Sasuke miał już w niego rzucić swoją nowoczesną bronią masowego rażenia, modląc się, aby w środku ukryty był granat, jednak zastygł w połowie wykonywanego celu.
- Skąd...
- Z głowy, idioto. - Zaśmiał się czarnowłosy, siadając wygodnie na łóżku.
- Nie mówiłem Ci, jak na prawdę się nazywam. - Powiedział chłopak, opuszczając w dół rękę, w której trzymał wazon.
Taka była umowa od początku... I 'środki bezpieczeństwa', jak to nazwał Itachi. Nazywał się Kirito. Tak też przedstawił się dla tego dupka...
- Czy Nagato na prawdę sądzi, że dam się drugi raz nabrać? Znów wysyłać mi Uchihę do łóżka? Albo ma o Was tak dobre zdanie i jest idiotą, albo chciał Cię udupić i... też jest idiotą. - Zaśmiał się prześmiewczo, choć chłopak nie za bardzo wiedział czy z niego, czy z rudego.
Sasuke miał dziwne wrażenie, że jednak druga wersja jest prawdziwa. Odkąd poznał Nagato, zdawało mu się, że facet nie do końca za nim przepada. Nie chciał, aby miał kontakt z Itachim. Teraz jednak nie był to czas na rozmyślanie. Kiedy usłyszał podejżane skrzypnięcie zamka od drzwi, spojrzał na nie, a następnie na Orochimaru.
- Tak, skarbie... Zostajesz ze mną. - Powiedział jego rozmówca, upewniając go w fakcie, że drzwi zostały zamknięte. Sasuke posłał mu jedno ze swoich lekceważących spojrzeń, chociaż w środku cały trząsł się ze strachu. Wziął głęboki wdech, starając się uspokoić. Obiecał... Musi mu zaufać. Nic się nie stanie. Prawda? Umie się bić, w dodatku ma nóż, a facet jest bezbron...
- No, więc może się pobawimy? - Zapytał Orochimaru, wyciągając zza fioletowej marynarki sporych rozmiarów pistolet. Sasuke nie miał pojęcia, jaka jest jego nazwa. Nie znał się na broni, jednak przy tym, jego cienki nożyk przypominał raczej ten do smarowania masła. - Mógłbym Cię teraz zgwałcić... zabić... albo po prostu wypuścić. - Powiedział, po każdym słowie dając dla Sasuke czas, aby mógł przemyśleć swoją beznadziejną sytuację. - Z czego ostatnia opcja byłaby zapewne dla Ciebie najgorsza. - Dodał, celując pistoletem w jego pierś.
W tym miesiącu ktoś celował do niego po raz drugi. I dziwnie zdawało mu się, że ostatni, chociaż nie była to tak przyjemna myśl, jak brzmiała.
- Nie jestem spięty. - Powiedział krótkowłosy, patrząc mu w twarz, co było jednym z wielu błędów, które popełnił tego wieczora. Jego obleśny wzrok świdrował go prawie do kości, wywołując odruch wymiotny.
- To może odsłonisz co nieco? - Zapytał zadowolony Orochimaru, widocznie oczekując takiej odpowiedzi. Wbrew wszystkiemu, Sasuke rozpiął koszulę do końca, patrząc się na niego.
- Dotknij, a odgryzę Ci dłoń. - Ostrzegł go, śmiertelnie poważnie, jednak mężczyzna raczej uznał to za rozpoczęcie zabawy. Nie było nic lepszego, niż walczący uke!
- Oh, ależ niedostępny... A jeżeli nie dotknę Cię dłońmi? - Zapytał gad, pochylając się nad nim i dotykając ustami jego obojczyk.
- Wyrwę Ci język. - Powiedział Sasuke, a jego serce zaczęło szybciej bić. Krew odeszła mu z prawie każdego miejsca w ciele, jakby wyparowywując z organizmu. Tak, po prostu...
- A jeżeli... - Zaczął mężczyzna, jednak nie dane było mu skończyć. Kiedy tylko Sasuke poczuł jego dłonie, usiłujące wedrzeć się pod nogawki spodenek, a w jednej z nich miał przecież broń, odepchnął go mocno od siebie, podrywając się z kanapy.
- To Cię zabiję! - Krzyknął, łapiąc z półki najbliższą rzecz, jaką miał pod ręką, a okazał się to plastikowy wazon ze sztucznym kwiatem.
- Tym? - Zapytał Orochimaru, patrząc na niego z politowaniem. - Sasuke, Sasuke... Może byś tak zainwestował w lepsze zabawki? - Rzucił jeszcze po chwili.
Sasuke miał już w niego rzucić swoją nowoczesną bronią masowego rażenia, modląc się, aby w środku ukryty był granat, jednak zastygł w połowie wykonywanego celu.
- Skąd...
- Z głowy, idioto. - Zaśmiał się czarnowłosy, siadając wygodnie na łóżku.
- Nie mówiłem Ci, jak na prawdę się nazywam. - Powiedział chłopak, opuszczając w dół rękę, w której trzymał wazon.
Taka była umowa od początku... I 'środki bezpieczeństwa', jak to nazwał Itachi. Nazywał się Kirito. Tak też przedstawił się dla tego dupka...
- Czy Nagato na prawdę sądzi, że dam się drugi raz nabrać? Znów wysyłać mi Uchihę do łóżka? Albo ma o Was tak dobre zdanie i jest idiotą, albo chciał Cię udupić i... też jest idiotą. - Zaśmiał się prześmiewczo, choć chłopak nie za bardzo wiedział czy z niego, czy z rudego.
Sasuke miał dziwne wrażenie, że jednak druga wersja jest prawdziwa. Odkąd poznał Nagato, zdawało mu się, że facet nie do końca za nim przepada. Nie chciał, aby miał kontakt z Itachim. Teraz jednak nie był to czas na rozmyślanie. Kiedy usłyszał podejżane skrzypnięcie zamka od drzwi, spojrzał na nie, a następnie na Orochimaru.
- Tak, skarbie... Zostajesz ze mną. - Powiedział jego rozmówca, upewniając go w fakcie, że drzwi zostały zamknięte. Sasuke posłał mu jedno ze swoich lekceważących spojrzeń, chociaż w środku cały trząsł się ze strachu. Wziął głęboki wdech, starając się uspokoić. Obiecał... Musi mu zaufać. Nic się nie stanie. Prawda? Umie się bić, w dodatku ma nóż, a facet jest bezbron...
- No, więc może się pobawimy? - Zapytał Orochimaru, wyciągając zza fioletowej marynarki sporych rozmiarów pistolet. Sasuke nie miał pojęcia, jaka jest jego nazwa. Nie znał się na broni, jednak przy tym, jego cienki nożyk przypominał raczej ten do smarowania masła. - Mógłbym Cię teraz zgwałcić... zabić... albo po prostu wypuścić. - Powiedział, po każdym słowie dając dla Sasuke czas, aby mógł przemyśleć swoją beznadziejną sytuację. - Z czego ostatnia opcja byłaby zapewne dla Ciebie najgorsza. - Dodał, celując pistoletem w jego pierś.
W tym miesiącu ktoś celował do niego po raz drugi. I dziwnie zdawało mu się, że ostatni, chociaż nie była to tak przyjemna myśl, jak brzmiała.
Jejku, wspaniały rozdział, tylko za krótki, z niecierpliwością czekam na kolejny :3
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetny rozdział, który miło się czytało. Chciałam też podziękować za przeczytanie mego opowiadania jak i porady, postaram się bardziej na to zwracać uwagę w przyszłych częściach ^ ^
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie, kochana :)
OdpowiedzUsuńNa początku chciałabym Ci bardzo podziękować za komentarze na moim blogu. Niebawem będę na nie odpisywać, ale korzystając z okazji chciałabym już teraz wyrazić moją wdzięczność za Twoje wsparcie. Bardzo mi ono pomogło. Cieszę się, że mimo mojej długiej nieobecności, dalej mi towarzyszysz. Naprawdę, ma to dla mnie ogromną wartość. Dziękuję :*
Również chciałabym przeprosić Cię za braki moich komentarzy. Od teraz będę na bieżąco dodawać opinię. Dziś nadrobiłam wszystkie zaległe notki i pomyślałam, że tutaj wypowiem się na temat przeczytanych przeze mnie postów. Spędziłam wspaniały wieczór przy Twoich opowiadaniach :) Bardzo stęskniłam się za "Kwiatami na urwiskach". Uwielbiam to opowiadanie i wszystkie trzy końcowe notki mnie zachwyciły. Najbardziej urzekł mnie pocałunek Itachi'ego. Gdy sobie to wyobraziłam, miałam banana na twarzy przez resztę czytania ;D Intryguje mnie, co dalej stanie się z Sasuke. Mam nadzieję, że nic złego go nie spotka ze strony Orochimaru.
Z niecierpliwością będę czekać na ciąg dalszy historii ^^
Życzę dużo weny, czasu na pisanie i pozdrawiam serdecznie :)
Opo jak zwykle dobre. Ale jednym słowem... opierdalasz się z dodawaniem wpisów.
OdpowiedzUsuńCiarki mnie przeszły, dalej tutaj Ci nie skomentuję, bo po prostu nie mam jak. XD
OdpowiedzUsuńPlay Free Slot Machine Games Online at LuckyClub
OdpowiedzUsuńOur slot machines are the best of them for you to play with. Play free online slots from leading providers luckyclub.live at LuckyClub, the award-winning