czwartek, 22 sierpnia 2013

5. Komórka

Długo mnie nie było... Chyba należą Wam się jakieś wytłumaczenia... No więc... Przepraszam. Byłam u babci i nie miałam dostępu do internetu... Napisałam jedno opowiadanie na drugiego bloga i dodam go jeszcze w tym tygodniu, o czym poinformuję. Drugą część Pamiętnika niestety nie dodam za szybko. Przyznaje, zaskoczyliście mnie. Nie sądziłam, że tak szybko dojdziecie do tych 555 odwiedzin... Dziękuję i jeszcze raz przepraszam... A teraz zapraszam do lektury, mam nadzieję, że ucieszy Was to, że rozdział piąty jest nieco dłuższy ,3  Zapraszam!




Dwa długie tygodnie minęły, a telefon jak leżał, tak leżał.
Każdy SMS, każda wibracja, dźwięk, połączenie, czy to rano, czy po południu, wywoływały u Sasuke nagły skręt kiszek. Czemu się tak denerwował? Przed rozmową. Z kim, zapytacie? Ze swoim starszym bratem. I nie denerwował się bynajmniej w ewentualności ochrzanu, krzyku czy pół godzinnego wykładu.
Po prostu bał się, że już więcej nie usłyszy jego głosu. Dopiero, co go odzyskał, nie chciał znów go stracić. Bo kto by chciał?
Rozejrzał się po pokoju nie wiedząc co robić. Ehh... Popatrzył się zrezygnowany w sufit. Znowu wracał do codziennej rutyny...
Bardzo chciałby, by nieoczekiwanie zadzwonił telefon, by Itachi nagle powiedział, że strasznie kocha swojego kochanego otouto i że już do niego jedzie. Tak jak w bajkach, książkach, opowiadaniach, które czytał nałogowo. Bohater jest smutny i znienacka coś go uszczęśliwia.
Niestety. Nic takiego się nie wydarzyło.
Wstał i poczłapał do kuchni, schodząc ociężale po wypastowanych przez sprzątaczkę schodach. Były śliskie i wcale nie zdziwił się, gdy z kilku ostatnich schodów zjechał na tyłku. Jego myśli były tak zaprzątnięte, że nawet nie dotarło do niego to, że go boli, a na lewym półdupku od teraz zamieszkuje piękny, fioletowy siniak. Podniósł się i poczłapał tak dobrze znaną sobie aleją korytarzy wprost do kuchni.
Rezydencja rodziny Uchiha była sporą, nawet jak na tak bogatą rodzinę, posiadłością. Z zewnątrz biała, z czarnym dachem, z eleganckim, srebrnym ogrodzeniem wokoło domu. z lewa widać było ogród, z mnóstwem róż, w najbardziej niedostępnych kolorach, jakimi nie powstydziła by się najlepsza kwiaciarnia w Tokio. Przeważały oczywiście kolory rodzinne- biały i czerwony świeżym kolorem zieleni.
W środku zaś ściany były białe i eleganckie. Wszędzie było pełno marmurowych ramek, z przeróżnymi zdjęciami, w bieli-czerni, sepii i kolorze. Na górze płynęły sobie jedynie dwa, złote pasy, a podłoga, z dębowych paneli, przykryta była na środku czerwonym dywanem.
Po drugiej stronie domostwa były umiejscowione trzy garaże, a naprzeciw posiadłości- sporych rozmiarów fontanna, przedstawiająca parę bawiących się delfinów. Alejki wysypane były jasnym żwirem, a trawniki jarzyły się słońcem.
Wchodząc na teren rodziny Uchiha, naprawdę można było czuć się jak w królestwie, albo pięknym, europejskim, dawnym dworku.
Mimo całego przepychu, jakby kontrastując z otoczeniem, z klasyczno-nowoczesnej kuchni wyłoniła się ubrana w czarne, krótkie, luźne spodenki i koszulkę opatrzoną tymi samymi epitetami postać, niosąca talerz kanapek ze znanymi zwykłym śmiertelnikom składnikami: Serem, szynką i pomidorem.
Wrócił do pokoju i pierwsze, co rzuciło mu się w oczy, to telefon. Znaczy, jego części.
Bateria, klawiatura, karta sim, obudowa... Wszystkie części zwłok ukochanej Ashy ( Zgadujcie, jaka firma telefonu? Nokia?? Niemożliwe, skąd wiedzieliście?? ) leżały w różnych miejscach podłogi wyłożonej panelami w pokoju Sasuke.
Co ?
Wiatr. Przeciąg. Myszy. Szczury. Duchy. Poltergeist*. O tak, to na pewno on.
Jaka do cholery niebotyczna siła fizyczna, za przeproszeniem, rozpierdziuliła jego telefon?
Odpowiedź była prostsza niż myślał i nie trzeba było na szczęście szukać jej w zaświatach. (Ale nie bądźmy chamscy, dowiemy się co to było w momencie, gdy i do Ukeśka dojdzie ta jakże wymyślna odpowiedź. XD )
Odłożył talerz z kanapkami na szafkę, pozbierał wszystkie części komórki z podłogi i po wielu próbach, wysiłkach umysłowych, jak i fizycznych, udało mu się jakoś poskładać pseudo puzzle dla profesjonalnych "układaczy".
Firma: Nokia. Ilość elementów w pudełku: dużo, zależy od tego, z jakiej wysokości zrzucisz układankę. Zasady gry: Zrzuć zawartość pudełka z dość dużą siłą na twardą nawierzchnię lub rzuć tym o nią.  Następnie spróbuj ułożyć elementy w samoistną całość. PAMIĘTAJ!  Stopień trudności wzrasta wraz z siłą rzutu i modelem układanki.
Tak w skrócie.
Jakimś sposobem włączył telefon.
Masz wiadomość.
Klik.
"Nieodebrane połączenia. Teraz możesz oddzwonić do..."
Itachi dzwonił. Itachi dzwonił, a on nie odebrał. Do tego rozpierdziulił mu się telefon. No właśnie. Czemu się rozpierdziulił ?
Odpowiedź przyszła praktycznie sama, gdy telefon zaczął wibrować w jego ręku.
No tak. Idiota. Zostawił komórkę tuż na krawędzi szafki. Gdy Itachi zadzwonił, pewnie spadła. Musi zapamiętać, by wyłączyć te cholerne wibracje.
Szybko nacisnął zieloną słuchawkę, jednak numer był zajęty. Ehhh. Spóźnił się.
Tyle czasu czekał, na tę jedną wiadomość i ją przegapił. Zajebiście.
Westchnął i położył się na łóżko, zamykając oczy. Musi się przespać, pomyśleć. Wytrzyma jeszcze ten tydzień, tak samo, jak wytrzymał te dwanaście lat. Ehhh....
Zanim zdążył się zorientować, przekroczył próg świata, w którym kończy się niemożliwe.

***

-Tak, Itachi... Oh... Błagam, szybciej!
W ciemnym, hotelowym pokoju dało się wyczuć zapach potu i truskawek, a powietrze i wszechobecną ciszę przerywały jedynie urywane jęki i krzyki.
Sasuke spojrzał na postać nad sobą. Jej muskularne, lekko opalone ciało poruszało się szybko, równomiernie, wchodząc w niego jak najgłębiej. Usta co chwile odnajdywały te drugie, łącząc się za każdym razem w coraz bardziej namiętnych pocałunkach, zęby zgrzytały o siebie, w nadmiernej bliskości, a ręce... Ręce żyły własnym życiem, co chwila dotykając się z palcami nowo poznanymi dłońmi, albo poznając ciało znajdujące się blisko. To była magia, najprawdziwsza w świecie magia....
Sasuke otworzył oczy, by zobaczyć tą piękną, dorosłą twarz, krótko ścięte, czarne włosy, postawione ma gumę, malinowe usta... Twarz Itachiego, którą chciał od tak dawna widzieć, teraz okazała się jawą...
Zaraz, chwila.
Miał być Itachi.
Zamrugał oczami i wlepił wzrok w pustkę. Gdzie się podział Itachi?
I... O kurwa. Nie. Skąd taki sen? To w ogóle niemożliwe. Czemu mu się śniło do cholery jasnej TAKIE coś??
Nie, nie, nie... Zapomnij. Zapomnij o wszystkim, jesteś chory. Popierdoliło Cię...
Zamiast zapomnieć, poczuł jedynie narastający dyskomfort w podbrzuszu i wibracje tuż obok, które, szczerze powiedziawszy, wcale nie pomagały.
Spojrzał najpierw na swoje spodnie, w których zasnął, a na których tworzył się właśnie spory namiocik, a na telefon, który wibrował niezadowolony na łóżku. Eh. Westchnął cierpiąco i spojrzał na wyświetlacz.
Gaara.
Zerknął kątem oka na zegarek stojący na szafce nocnej. Dwudziesta.
-Hej, skarbie. - Usłyszał zaraz po naciśnięciu zielonej słuchawki.
-Siema. - Odpowiedział, bardziej w ramach powszechnie znanej uchihowskiej grzeczności i wrodzonego taktu, niż z własnej, nieprzymuszonej woli.
-Przyjdziesz? Dziś nie było mnie w szkole i tak myślałem... - Zaczął rudy, choć z góry wiadomo było o co chodzi.
-Będę z dziesięć minut. - Powiedział i rozłączył się.
Dzisiejszy wieczór bardzo dobrze się zapowiada... Wręcz zajebiście.
Zadzwonił po taksówkę i po umówionych dziesięciu minutach był... A nie, przepraszam. Po umówionych dziesięciu minutach już pozbawiał Gaarę ubrań, a ten raczej się mu nie sprzeciwiał, sądząc po tym, że ubrania Sasuke również w przyspieszonym tępię lądowały in the podłoga.
Nim zdążyli dojść do łóżka, co było rekordowo długą odległością od drzwi wejściowych (które Rudy ledwo zdążył zatrzasnąć)- osiem metrów, byli całkowicie pozbawieni ubrań. Sasuke, egoistycznie, zamiast czekać na partnera, wszedł w niego szybko, bez zbędnych słów. Tego potrzebował.

***

Gaara nie dał po sobie żadnego bólu ani tego cielesnego, ani wewnętrznego. Bolało go, że osoba, z która jest tak blisko, w łóżku traktuję go tak, jak traktuje. Jak szmatę. Ale co się dziwić. Szmatą był, od trzech lat, szmatą jest i pewnie szmatą pozostanie, dopóki nie znajdzie sobie innej, porządnej roboty. Ale najpierw musi skończyć te osrane studia.
Jęczał, z każdym pchnięciem swojego tymczasowego seme, coraz głośniej. Przygotowania nie za bardzo potrzebował. W końcu pięć dni w tygodniu był zawodową dziwką, przyzwyczajoną do wszelkiego rodzaju perwersji swoich klientów.
Z Sasuke było inaczej. Nie można tego nazwać byciem ze sobą, nie idzie tego nazywać miłością. Ale... Kochali się, fizycznie. Mimo braku jakiegokolwiek uczucia, dążyli do spełnienia dwóch osób- siebie. Jak to się nazywa?
Przyjaźń od seksu.
Tak, to chyba właśnie to określenie.
Czuł jego ręce na sobie, jego oddech buszujący po najdrobniejszych zakamarkach jego ciała. Trudno wyciągnąć jakąkolwiek przyjemność z doznań cielesnych, będąc dziwką, jednak przy Sasuke czuł rozkosz, jaką trudno było czuć przy kimś innym.
Nie ma co zaprzeczać, brunet w łóżku był wręcz zarąbisty.
Poczuł jego dłonie na plecach, więc podniósł się, wedle niemego życzenia i usiadł na nim, pozwalając mu wypełnić swoje ciało do maksimum.
Oboje byli spoceni, oblani rozkoszą którą zadawali sobie nawzajem... zaczął się na niego mocno nabijać, przytrzymując się jego ramion. Słyszał jego ciche pomruki i jęki, słuchał ich uważnie, by nie ubyło mu żadnego.
Nie czekał długo, zanim jego nasienie oblepiło ciasną przestrzeń między ich ciałami, w chwile potem poczuł to samo, w sobie. Opadli razem na łóżko.
Coś mu tu nie grało. Sasuke... Było inaczej, niż zawsze. Sasuke nie patrzył na niego, miał zamknięte oczy. Sasuke zawsze się na niego patrzy.
-Sasu...
-Muszę już iść. Miłej pracy. - usłyszał tylko, zanim Uchiha ubrał się i opuścił jego mieszkanie, utwierdzając go w okropnym fakcie, że jednak zawsze będzie zwykłą kurwą.


4 komentarze:

  1. "że go boli, a na lewym półdupku od teraz zamieszkuje piękny, fioletowy siniak."- Piękny moment! ^^
    Huh, szkoda mi Gaary, to co musi przeżywać, na zawsze się na nim odbije, bidula.
    Szkoda mi Sasuke, że nie dał rady pogadać z bratem, i poszedł do Gaary, raniąc go nie wiedząc o tym.
    I szkoda mi Itachiego, że się nie dodzwonił. *-*
    Huh za dużo tego szkoda, cieszę się że jesteś i że wróciłaś z kolejnym rozdziałem, który bardzo mi się podobał. :3
    Czekam na więcej. ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Wooohooo! Kolejny rozdział. Kolejny świetny rozdział :3
    Fragment z "puzlami" mnie rozwalił >.<
    Czekam nna więcej :D Weeeeeeny!
    (sorki że tak krótko komentuje, ale na telefonie cieszko pisać ;-;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bosze, dlaczego, za jakie grzechy ? Sasuke należy jedynie do Itacza i niegdyś do Kimimaro... ale tylko ich akceptuję ! Jakoś przeżyłam do końca i przeczytałam, jednak tak se pomyślałam, że jak by Itacz go kiedyś o takie rzeczy zapytał, to co ten by mu odpowiedział. Niepewność, że aż boli. Jak zawsze rozdział świetny. Jednak szkoda, że to nie był Itachi ;_:

    OdpowiedzUsuń